BLOGGER TEMPLATES - TWITTER BACKGROUNDS »

Montag, Juni 22, 2009

Fritz Riemann ,OBLICZA LĘKU,Studium z psychologii lęku




Bardzo interesujaca,zajmujaca ksiazka,
czytalam ja przez ponad miesiac ,
jednakze polecam ,
warto sie przez nia molowac......



Lęk w sposób nierozerwalny wiąże się z naszym życiem. Towarzyszy nam w różnych formach od narodzin aż do śmierci. Ludzkość w swej historii nieustannie podejmowała nowe próby ujarzmienia go, osłabienia i przezwyciężenia. Magia, religia i nauka – wszystkie te dziedziny próbowały to czynić. Poczucie bezpieczeństwa odnajdywane w Bogu, miłość pełna poświęcenia, badanie praw natury lub asceza wyrzekająca się uroków życia czy mądrość filozofów nie usuwają wprawdzie lęku, jednak pomagają go znosić, a nawet czynić owocnym dla naszego rozwoju. Ciągle jeszcze istnieje iluzja, którą po cichu pielęgnują w sobie wszyscy ludzie: wiara w to, że można przeżyć życie bez lęku. Lęk jest jednak częścią naszej egzystencji, będąc odbiciem naszych zależności i przekonania o tym, że kiedyś umrzemy. Możemy tylko próbować używać sił jemu przeciwnych: odwagi, ufności, wiedzy, siły, pokory, nadziei, wiary i miłości, co pomaga zaakceptować lęk, rozpocząć zmaganie się z nim, pokonywać go ciągle na nowo. Wszelkie metody, obojętnie jakiego rodzaju, które obiecują wyzwolenie się od lęku, trzeba traktować sceptycznie, nie odpowiadają one bowiem prawdzie o ludzkiej egzystencji i budzą jedynie iluzoryczne oczekiwania.
Chociaż lęk w sposób niezaprzeczalny należy do życia, nie jesteśmy go nieustannie świadomi. Jest on jednak ciągle w nas obecny i może się w każdej chwili pojawić w naszej świadomości, jeśli zadomowi się w niej jako efekt jakiegoś przeżycia. W takich sytuacjach mamy skłonność, by przed nim uciekać, unikać go, rozwinęliśmy także rozmaite techniki i metody spychania, uciszania, oszukiwania go. Lecz jak śmierć nie przestaje istnieć, choć o niej nie myślimy, podobnie i lęk: istnieje nadal.
Lęk jest czymś istniejącym niezależnie od kultury i poziomu rozwoju danego społeczeństwa czy jednostki. Zmienia się jedynie jego obiekt, powód, który za każdym razem lęk wyzwala, a patrząc na problem z drugiej strony – środki zaradcze i sposoby, po które sięgamy, żeby go pokonać. Dlatego dzisiaj nie boimy się już grzmotów ani błyskawic, a zaćmienia słońca i księżyca stały się dla nas tylko wybrykami natury budzącymi wprawdzie zaciekawienie, lecz już nie lęk, ponieważ wiemy, że zjawiska te nie oznaczają ostatecznego zaniku tych ciał niebieskich, ani tym bardziej końca świata. Za to dziś doświadczamy lęków, których nie znały kultury wcześniejsze – boimy się nieznanych szczepów bakterii, nowych chorób, wypadków, starzenia się i samotności.


Młoda dziewczyna poznaje w kawiarni mężczyznę. Ten wciąga ją w rozmowę, zręcznie wzbudzając w niej litość zwierzeniami na temat rozwodu i samotności. Mężczyzna zaczyna traktować ją jak powiernika, ponawia prośbę o spotkanie, niejako anektuje ją dla siebie, a w końcu chce się z nią żenić. Chociaż nie wydawał się jej nigdy szczególnie sympatyczny, a już na pewno nie kochała go, młoda kobieta miała poczucie, że nie może go rozczarować, bo on bardzo jej potrzebuje. Nie potrafiła we właściwym momencie powiedzieć "nie", a poza tym uważała, że powinna była wcześniej zachować dystans, by nie dawać mu nadziei. Kiedy więc w końcu z nim zerwała, pojawiły się w niej silne wyrzuty sumienia.
Przykład ten zawiera wiele rysów typowych dla osób depresyjnych; osoba z jeszcze cięższymi zaburzeniami nie miałaby w ogóle odwagi zerwać. Tego typu ludzie wczuwają się tak dalece w sytuację drugiego człowieka, tak bardzo się z nim identyfikują, że omijają własne interesy, własny punkt widzenia. A ponieważ ich impulsy i pragnienia są zbyt słabe, przegrywają w konkurencji z innymi i tym samym zostają podporządkowane impulsom innych ludzi. Osoby depresyjne nawykłe spełniać oczekiwania otoczenia stają się często - wbrew sobie - uczestnikami sytuacji, których nie chciały, lecz które jednak nieświadomie współtworzyły. Dlatego łatwiej niż inni wpadają w poważne tarapaty, stając się ofiarami bezwzględności ludzi, którzy wykorzystują ich słabości. Trudno im się potem z tego wyplątać, w czym dużą rolę odgrywają poczucie winy, wstyd z powodu własnej łatwowierności i niechęć przyznania się do tego, że zostało się wykorzystanym, a przez to upokorzonym.

6 Kommentare:

Kasia hat gesagt…

Dużo butelek wina, oj dużo by się wylało gdybyśmy chcialy poddac dyskusji chocby ten fragment.... Mam nadzieję, że nie krwi ;) strasznym uparciuchem staję się z biegiem czasu, zauważyłam ostatnio... hmmm... Dobranoc sis! Love you :*

Emilia hat gesagt…

alez oczywiscie ,ze nie krwi , hmmmmmmmm, I Love You Too :):):)

reniafritsch hat gesagt…

Iza ja pozostawie tobie czytanie takich ksiazek-choc bardzo interesujace-nie za bardzo lubie takie tematy psychologiczne.
Ps.piekna twoja nowa maska..

dziuraway hat gesagt…

hmmm, są takie książki które działaja na nas w sposób szczególny, może ją kiedys przeczytam :)

Kasia hat gesagt…

OOOOO SIS nie wytrzymałaś jednak :) To pyzam??? PIĘKNY ciuszek wybrałaś dla swojego bloga :) Chociaż to ja zazwyczaj gustowałam w bieli w połączeniu z czernią, a Ty różu, bieli przede wszystkim, więc to trochę dziwne doświadczenie dla mnie :) PODOBA MI SIĘ :) :) :) Love You

Emilia hat gesagt…

zmieiam styl,dorastam i szukam starszego mezczyzny .......................
nie mow nic