Spojrzał, dodał mi urody,
A ja wzięłam ja jak swoja.
Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.
Pozwoliłam się wymyślić
Na podobieństwo odbicia]
W jego oczach. Tańczę, tańczę
W zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.
Stół jest stołem, wino winem
W kieliszku, co jest kieliszkiem
I stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
Urojona nie do wiary,
Urojona aż do krwi.
Mówię mu, co chce: o mrówkach
Umierających z miłości
Pod gwiazdozbiorem dmuchawca.
Przysięgam, że biała róża,
Pokropiona winem, śpiewa.
Śmieje się, przechylam głowę
Ostrożnie, jakbym sprawdzała
Wynalazek. Tańczę, w objęciu, które mnie stwarza.
Ewa z żebra, Venus z piany,
Minewra z głowy Jowisza
Były bardziej rzeczywiste.
Kiedy on nie patrzy na mnie,
Szukam swojego odbicia
Na ścianie. I widzę tylko
Gwózdz, z którego zdjęto obraz.
Sonntag, September 11, 2011
W:Szymborska
Eingestellt von Emilia um Sonntag, September 11, 2011
Labels: POETRY
Abonnieren
Kommentare zum Post (Atom)
0 Kommentare:
Kommentar veröffentlichen